Słodko-gorzki wyścig Gabriela Głazowskiego
W miniony weekend zawodnicy Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski stanęli do rywalizacji w trzeciej i czwartej rundzie sezonu 2018. Gabriel Głazowski, po pozytywnym debiucie w maju w Bieszczadzkim Wyścigu Górskim tym razem pechowo zakończył swój pierwszy start na trasie w Magurze Małastowskiej.
Po obiecującym początku i dobrej postawie w treningu bielski zawodnik ruszył do pierwszego pojazdu wyścigowego mocno zmotywowany. Walka w sobotniej rundzie zakończyła się niestety jeszcze przed metą, po uderzeniu w bandę. Peugeot wrócił do parku serwisowego na lawecie, z uszkodzonym przodem. Sytuacja była trudna, ale o rezygnacji nie było mowy, a zespół EvoTech zmobilizował wszystkie siły, żeby naprawić samochód. Praca trwała do późnej nocy, ale wysiłek się opłacił, a cel został osiągnięty - Gabriel Głazowski w niedzielę rano wrócił do rywalizacji i wystartował do podjazdów treningowych. Niestety, jak się później okazało limit pecha na ten weekend jeszcze się nie wyczerpał. Z powodów technicznych, po pierwszym wyścigowym podjeździe zawodnik i zespół podjęli trudną decyzję o wycofaniu z dalszej rywalizacji w Magurze.
Gabriel Głazowski: „Wyścig górski Magura był dla mnie słodko-gorzkim przeżyciem. Z dużymi nadziejami i optymizmem, bo od samego początku zakochałem się w magurskiej trasie. Gdyby jeszcze tylko była 2 km dłuższa to dla mnie była by wręcz idealna, a to dlatego, że oferuje doskonałą wyścigową mieszankę! Mamy parę wolnych bardzo technicznych zakrętów, jak i szybkie partie, które właśnie lubię najbardziej. Trzeba tu bardzo płynnie i przy dużych prędkościach zmieniać styl jazdy. Mocno liczyłem na to nowe wyzwanie również dlatego, że przed tym startem ekipa EvoTech przebudowała kilka kluczowych elementów naszego Peugeota 205 GTI. Załuż pojechałem samochodem mocno zbliżonym do specyfikacji z Barbórki, a teraz miałem do dyspozycji naprawdę konkurencyjny i prawdziwie wyścigowy samochód.
Na tym niestety pozytywy weekendu się kończą. Po drugim czasie w sobotnim podjeździe treningowym poczułem, że stać mnie na jeszcze lepsze tempo. Starałem się znaleźć kilka brakujących sekund wybierając inne punkty hamowania. Niestety ta taktyka zawiodła na hamowaniu z wysokiej prędkości do bardzo ciasnego nawrotu, w górnej części trasy. Wszystko skończyło się uderzając w bandę ustawioną przez organizatora. To zamortyzowało uderzenie, ale mimo wszystko uszkodzenia były na tyle duże, że oznaczały dla mnie koniec rywalizacji. Był to naprawdę trudny moment patrzeć na rozbitego Peugeota, takim nakładem pracy budowanego przez EvoTech, ale w strefie serwisowej zespół wlał w moje serce nowe nadzieje. Chłopaki do późnych godzin walczyli, żeby odbudować samochód. Sam nie wiem, jak oni tego dokonali, ale po północy dostałem potwierdzenie, że w niedzielę wracamy do walki!
Po niezłym tempie na podjazdach treningowych wróciła nadzieja, że to jednak może być udany weekend. Niestety, pod koniec pierwszego wyścigu z silnika zaczęły dochodzić niepokojące dźwięki i pojawił się spadek mocy. Były to niestety kolejne konsekwencje sobotniej przygody. Ryzyko było za duże więc podjęliśmy decyzję o wycofaniu. Gdy liczą się ułamki sekund to w ferworze walki błędy się zdarzają, ale ciężko pogodzić mi się z tym, że moja pomyłka zmarnowała tyle ciężkiej pracy EvoTech i cały wysiłek wszystkich partnerów. Bardzo wszystkim dziękuje za poświęcenie całemu zespołowi i partnerom: ASC Auto System Complex i Limak Auto Spa oraz Machiko Sportswear, EvoTech, GŁAZOWSKI & ŁYCZKO - mistrzowie Polski we fryzjerstwie, BudaFest LANGOSZ, KAMELLEO wulkanizacja, Buchti.pl Promotion i bielsko.biala.pl.
Niestety na ten moment najważniejszym celem jest dopięcie budżetu, który po Magurze musieliśmy mocno przeplanować. Obiecuje wszystkim, że na pewno się nie poddam i bardzo chcę wystartować w Limanowej!”